PROFILAKTYKA COVID-19. FAKTY I MITY – dr Paweł Grzesiowski – 20.09.2021 r.
Grudzień 13, 2021
ZALEŻNOŚCI PSYCHOSOMATYCZNE – Jadwiga Koźmińska-Kiniorska – 30.09.2021 r.
Grudzień 13, 2021

PREHABILITACJA W DOBIE PANDEMII – dr Piotr Kaczmarczyk – 27.09.2021 r.

ŹRÓDŁO:
https://www.verso-rozwoj.pl/events/wsparcie-kadry-medycznej/

  • Justyna Rutkowska w rozmowie z Piotrem Kaczmarczykiem
  • 27 września 2021 r. VERSO Tychy 

ARTYKUŁ 2
27.09.2021 r.

PREHABILITACJA W DOBIE PANDEMII


Justyna Rutkowska

Naszym dzisiejszym gościem jest dr n. farm. Piotr Kaczmarczyk. Cieszę się, że jesteś i przyjąłeś zaproszenie. Nazywam się Justyna Rutkowska, jestem psychoterapeutą, psychologiem. Wspólnie z Piotrem podejmiemy dzisiaj kolejny ważny dla nas temat, choć nie tylko dotyczący minionego okresu, tj. izolacji, pandemii, lęku, dużego poruszenia wśród pracowników ochrony zdrowia i różnego rodzaju trudności z tego wynikających. Już wiem, że jest to temat na tyle ważny, uniwersalny z komponentem dalekowroczności, że można go spokojnie rozszerzyć i przekazać te wiedzę innym.

Piotr Kaczmarczyk

Serdecznie dziękuję za zaproszenie. Mam nadzieję, że temat Państwa zainteresuje.

Proszę Piotrze abyś powiedział o swoim doświadczeniu zawodowym, w świetle Twojej współpracy z pracownikami ochrony zdrowia, ponieważ tej grupie dedykowany jest nasz projekt. Jakie są Twoje doświadczenia współpracy z personelem medycznym? Jakie zauważasz potrzeby pierwszego sygnału wśród tej kadry?

Mam olbrzymią przyjemność pracować z różnymi zawodami medycznymi na różnych poziomach z racji tego, że jestem farmaceutą i pracuję w samorządzie zawodowym. Mam ścisły kontakt z koleżankami i kolegami pracującymi zarówno w aptekach ogólnodostępnych jak i farmacji szpitalnej. Również ze względu na bliski kontakt aktywności zawodowej mam kontakt z pracownikami szpitali, placówkami lecznictwa zamkniętego, z pielęgniarkami, lekarzami, fizjoterapeutami, dietetykami, neurologopedami i wszystkimi osobami, które w procesie leczenia biorą udział. Czas Covid-19 spowodował, że wiele elementów całego systemu musiało ulec całkowitej przemianie. To, co dało się przenieść w świat wirtualny, kontaktów bezpośrednich zostało przeniesione, natomiast bardzo duża grupa pracowników pracowała i pracuje bezpośrednio z pacjentem covidowym. Zaczynają pojawiać się bardzo różne problemy, które wcześniej się nie pojawiały. Co ciekawe, pojawiły się możliwości i realizacje, które wcześniej były rozważane.

Dopiero krytyczna sytuacja covidowa zmusiła cały system do wdrożenia pewnych działań, które myślę, że zostaną z nami stałe. Czyli z pewnej strony mamy problemy, chociażby narastające wypalenie zawodowe czy bardzo charakterystyczny zespół objawów, który trochę przypomina zespół wypalenia zawodowego, a troszeczkę zespół stresu pourazowego.

Te symptomy można zaobserwować zwłaszcza u tych osób, które bezpośrednio pracowały, czy pracują na oddziałach anestezjologii, intensywnej terapii, na oddziałach zakaźnych, które bezpośrednio są narażone na zakażenie i widzą dramat tej sytuacji. Problem ten dotyczy też innych osób, które w związku z Covid-19 musiały całkowicie odmienić styl swojej pracy zawodowej. To również pozostawia wiele obszarów, które wymagają wsparcia terapeutów. Często te osoby występują o tę pomoc. Chciałbym zwrócić uwagę na rzecz troszeczkę inną. W mojej grupie zawodowej farmaceuci przejęli pewne aktywności, które umożliwiły świadczenie usług farmaceutycznych w sposób taki, który zabezpiecza społeczeństwo. Proszę zwrócić uwagę na receptę farmaceutyczną, dzięki której nie było większego problemu z zaopatrzeniem pacjentów w leki. W tych krajach, gdzie recepta ta nie funkcjonuje, pojawiły się problemy. Kolejna rzecz, to zgoda ministerialna na dokonywanie w aptekach szczepień przeciw Covid-19. Proszę Państwa, w bardzo krótkim czasie wielu farmaceutów ukończyło 3 stopniowy kurs przeprowadzania tych szczepień, sam również taki kurs ukończyłem. Dzisiaj, w wielu aptekach prowadzone są regularnie szczepienia. Pojawiły się zupełnie nowe obszary, które wykazały, że system można zmieniać, wprowadzać nowe rozwiązania, które są korzystne dla społeczeństwa. Mamy tutaj minusy, ale także rozwiązania, które podejrzewam, że zmienią w ogóle przyszłość całego systemu ochrony zdrowia.

Dziękuję za to wprowadzenie. Proszę o przedstawienie się uczestników.

Uczestniczka

Jestem naturopatą. Pan doktor tutaj obecny był moim wykładowcą w szkole naturopatii. Jeśli chodzi o moje doświadczenia związane z erą covidową są takie, że coraz bardziej obserwuje się zapotrzebowanie na pomoc ze strony ekspertów, czy to ze strony terapeutów medycyny naturalnej czy akademickiej. Mam na myśli pomoc w sensie wsparcia, informowania, jak należy o siebie zadbać, aby zmniejszyć swoje szanse zna zachorowanie, na ten czy inny wirus. Ale także jak zwiększyć swoje szanse wyzdrowienia, gdy zachorujemy. Nie jest tak, że jeżeli będziemy prowadzić zdrowy styl życia i przyjmować suplementy, to mamy zagwarantowane, że nic nam się nie stanie. Trzeba dzielić się wiedzą, narzędziami, które pozwolą nam być zabezpieczonym wtedy, kiedy spotkamy się z wirusem, aby nasze szanse, by przejść go łagodniej autentycznie były zwiększone. Takie było moje doświadczenie.

Widzę, że coraz bardziej ludzie zaczynają zwracać uwagę właśnie na to, że nie tylko suplementy pomagają, ale także światło słoneczne, odpowiednia dieta, ruch, praca z obniżeniem stresu. Nie ma jednej odpowiedzi, jest ich wiele. Potrzeba wiele wiedzy od wielu ekspertów. Dzisiaj trzeba mieć otwarty umysł. To era nie tylko informacji, ale też wykorzystywania tych informacji.

Współbrzmi to również z moim myśleniem, ponieważ wymieniła Pani podejście do diety, ruchu, wartości pomocy psychologicznej, radzenia sobie ze stresem, rozpoznawania go, identyfikowania. Mam podobne doświadczenie. W roku ubiegłym zauważyłam, że dużo więcej lęku pojawiło się u pacjentów, którzy są w stałym kontakcie psychoterapeutycznym. Bardzo dużo konsultacji odbyłam też z osobami, które do tej pory nie korzystały z pomocy psychologicznej, psychoterapeutycznej, nie skarżyły się na żadne trudności, nie odczuwały wcześniej zaburzeń osobowości u siebie. Ta sytuacja, tak ogromnego lęku, tak dużej izolacji, uruchamiała, jak rozumiem u wielu z nas, to co było wyparte czy zaprzeczone, kontaktowała daną osobę z wcześniejszymi jej trudnymi doświadczeniami. Poza tym, spotkałam się z takim zjawiskiem odsunięcia pacjentów niecovidowych od stałego leczenia, zwłaszcza u pacjentów chorujących onkologicznie, którzy zostali pozbawieni możliwości kontaktu z lekarzem, ponieważ pierwszeństwo zostało oddane pacjentom z wirusem SarsCov-2. Dzisiejszy webinar poświęcamy pracownikom ochrony zdrowia. Chciałabym przyjrzeć się głębiej prehabilitacji i spojrzeć na nią z bardzo praktycznego punktu widzenia. Piotrze, proszę abyś przybliżył nam tę ideę. Powiedz też z jakiego powodu zainteresowałeś się takim rodzajem myślenia?

Proszę państwa. Pracuję w branży farmaceutycznej od ponad 20 lat. Pierwsze lata mojej pracy zawodowej dotyczyły głównie pracy z pacjentami w aptekach ogólnodostępnych. Pracowałem zarówno w małych punktach aptecznych w niewielkich miejscowościach, jak również wielkich aptekach korporacyjnych, jednocześnie poprzez pracę na uczelniach mając kontakt z innymi grupami zawodowymi. Zawsze wychodziłem z takiego założenia, że efekt terapeutyczny można było osiągnąć poprzez wyłącznie działanie zespołu terapeutycznego.

Efekt terapeutyczny nigdy nie jest efektem pojedynczej interakcji pacjenta z jednym przedstawicielem zawodów terapeutycznych, tylko na ten efekt pracują różne grupy zawodowe.

Bardzo wzmocniłem się w tym przekonaniu, gdy w 2008 roku zacząłem zajmować się żywieniem pozajelitowym, gdzie współpracując z prof. Stanisławem Kłękiem, dowiedziałem się jak wielkie znaczenia ma leczenie żywieniowe w procesie terapeutycznym dla zapobiegania powikłaniom i skrócenia czasu hospitalizacji. Poza leczeniem głównym, chirurgicznym, farmakoterapią klasyczną doszło kliniczne leczenie żywieniowe. Parę lat temu na konferencji onkologicznej miałem przyjemność i wielki zaszczyt poznać prof. Tomasza Banasiewicza z Poznania, który opowiadał o wpływie Protokołu Eras na powodzenie leczenia chirurgicznego. Kilka lat później profesor zaczął mówić o prehabilitacji, a stosunkowo niedawno powołał do życia Polskie Towarzystwo Prehabilitacji. Sama prehabilitacja jest terminem nowym, jednak idea jest znana od bardzo dawna. Po raz pierwszy została opisana na podstawowe wyników badań, które przeprowadziła armia Stanów Zjednoczonych w 1946 roku nad wyszkoleniem żołnierzy. Okazało się, gdy symultanicznie w programie treningowym wdrożone jest odpowiednie żywienie, higiena, odpowiednia ilość snu, wsparcie psychologiczne i trening fizyczny, to w krótkim czasie można osiągnąć bardzo dobre wyniki na polu boju jak zaobserwowano. Trzeba dodać, że urazy czy różne zdarzenia, które mają miejsce w trakcie działań bojowych i ćwiczeń, w dużej mierze szybciej się goją. To była koncepcja militarna, która została bardzo szybko podchwycona przez trenerów sportu. Dzisiaj nikt nie wyobraża sobie tego, że wstajemy i biegniemy maraton bez przygotowania choć jest to teoretycznie możliwe, jednak konsekwencje mogą być opłakane.

W związku z tym koncepcje wieloaspektowego przygotowania do stresorów, jakim są wysiłek, stres metaboliczny, masywny zabieg operacyjny, leczenie onkologiczne, infekcja Covid-19 mogą przebiegać zdecydowanie lepiej, gdy pacjent jest do tego przygotowany. Stąd rozwinęła się koncepcja prehabilitacji w medycynie.

Dzisiaj opiera się ona na kilku filarach, czyli leczenie żywieniowe, przygotowanie pacjenta zwłaszcza w przypadku nowotworu, gdzie kaheksja nowotworowa występuje u ponad 80 proc. Chorych, w związku z czym to jest pierwszy filar. Drugim jest kwestia aktywności fizycznej, aby zwiększyć w organizmie tzw. beztłuszczową masę ciała, która stanowi rezerwuar białek dla procesów naprawczych, gojenia, ale również transportu leków. Trzeci filar to wsparcie psychologiczne. Tutaj z kolei pojawia się termin coaching medyczny, czyli wspieranie pacjenta, żeby osiągnął jak najlepsze przygotowanie, nastawienie do procesu leczenia, również, jak najlepszy poziom compliance czyli mówimy o stosowaniu się pacjenta do zaleceń lekarskich. Czwarty filar dotyczy trybu życia, czyli na przykład rezygnacji z używek, ale też opieki farmaceutycznej na tym etapie, czyli analizy tego co pacjent przyjmuje. Zasadniczo głównym celem prehabilitacji na chwilę obecną jest zagospodarowanie czasu od postawienia diagnozy do rozpoczęcia leczenia, czyli od 4 do 6 tygodni. W przypadku innych schorzeń czy infekcji, która w wielu przypadkach może być nieunikniona, jest to kwestia wybudowania możliwie jak najlepszej kondycji, by w momencie nadużycia organizmu, był on do tego przygotowany i potrafił sobie radzić.

Pamiętam nasz webinar z tamtego roku w ramach projektu „Higiena psychiczna w izolacji społecznej” i moją fascynację tym tematem. Jest on blisko profilaktyki, jak również holistycznego, komplementarnego podejścia do zdrowia człowieka. Piotrze, jak możemy prehabilitację wdrożyć w codziennym funkcjonowaniu lekarza, pielęgniarki, każdej osoby medycznej?

Możemy zebrać wszystkie formułki na temat dbania o zdrowie, które każdy z nas zna. Natomiast z ich codzienną realizacją jest troszeczkę gorzej. Każdy z nas wie, że palenie tytoniu jest szkodliwe i każdy kto pali wie, że powinien z tym nałogiem zerwać, ponieważ z tego powodu w dłuższej perspektywie może wydarzyć się coś złego dla zdrowia. Proszę zwrócić uwagę, że na ogół jest to dłuższa perspektywa, czas bliżej nieokreślony, konsekwencje mogą być bardzo dramatyczne, ale być może nie pojawią się. W przypadku prehabilitacji jest to kwestia rzucenia palenia tu i teraz. Zaobserwowano, że u tych pacjentów, którzy nie palili tytoniu, ich szanse by znaleźć się pod respiratorem są zdecydowanie większe. W związku z tym mówimy tutaj o konkretnych argumentach. Podobnie jak w przypadku przygotowania pacjenta do masywnych operacji, onkologicznych czy innych. Wiadomo, że w przypadku tych pacjentów, którzy palą tytoń, rany goją się znacznie dłużej i gorzej. Częściej pojawiają się powikłania, pacjent więcej czasu spędza w szpitalu. W związku z czym jest to bardzo konkretny argument, dlaczego w tym momencie należy rzucić palenie.

Podobnie jest w przypadku stresu, nadmiernego przemęczenia, niedoboru snu. Mamy tutaj konkretne niebezpieczeństwo, pojawia się ryzyko infekcji, pojawiają się kolejne fale zachorowań, zwłaszcza gdy pracujemy w szpitalach, poradniach, przychodniach wchodząc z pacjentami w bezpośredni kontakt.

Tym bardziej istotne stają się wszystkie działania na rzecz poprawy systemu odpornościowego, a bezwzględnie takim jest określona ilość snu. Bezwzględnie należy też unikać stresu kortyzolowego, trzeba go natychmiast rozładowywać. Te działania przynoszą bardzo uchwytne efekty. W wielu przypadkach tego typu decyzje, nawyki funkcjonowania wdrażają właśnie osoby, które bezpośrednio pracują z pacjentami, ponieważ widzą, jak dramatyczne konsekwencje i jak szybki przebieg może przyjąć infekcja w naszym organizmie. Wydaje mi się zatem, że zalecenia dotyczące przygotowania czy budowania kondycji zdrowotnej są niezwykle istotne. Nie jest to jakiś cel odroczony w bliżej nieokreśloną przyszłość. To jest kwestia budowania pewnej polisy, ubezpieczenia na już.

Dobre słowo, polisa. Powiedziałeś coś istotnego. Odwołałeś się do środowiska militarnego. Pomyślałam o podejściu do zabiegu, przygotowaniu do pracy, o codziennej służbie pracownika medycznego na oddziale, covidowym zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Nie pomniejszajmy jednak wagi innych oddziałów, co wyraźnie chcę podkreślić. To jest za każdym razem wzmożony ogromny wysiłek całego organizmu.

Oczywiście.

Może często myślimy, że być może gdzieś indziej doświadcza się potężnego stresu, że tylko poważne problemy kwalifikują nas do myślenia o stresie, traumy, że tylko mocne sytuacje są tą bombą, używając tego militarnego języka, która może zniszczyć system odpornościowy. Zapominamy o czymś, co w żargonie szkoleniowym określane bywa cichym zabójcą, czyli mam na myśli naszą codzienność, która naraża nas na to, co my psycholodzy nazywamy dystresem. Jest to sytuacja, w której nasze możliwości organizmu są już niewystarczające do bodźców z jakimi się spotykamy. Praca lekarza, pielęgniarki, farmaceuty, psychologa… wszystkich, którzy pracują w bezpośrednim kontakcie z człowiekiem jest codziennym wyjściem na ten front, codziennym dystresem, cichym zabójcą.

Jak najbardziej. Z jednej strony jest to konfrontacja z obawami, z cierpieniem pacjentów. Tutaj otwiera się kolejny temat do dyskusji, czyli relacje personelu medycznego z koronosceptykami, które gdzieniegdzie przybierają formę agresji fizycznej. Większość osób, które pracuje w szeroko rozumianym systemie ochrony zdrowia, czyli nie tylko lekarzy pracujących na OIT, ale wszystkich pracowników, którzy niosą pacjentowi bezpośrednią pomoc, znajduje się w stałym zagrożeniu i stresie, dodatkowo potęgowanym przez dezinformację, z którą mamy do czynienia w mediach. Często te wątpliwości czy wręcz lęki pacjentów ulegają transmisji na personel, który w konsekwencji też zaczyna się w pewnym momencie zastanawiać, oczywiście nie mówimy tutaj o kwestiach fundamentalnych. Biorąc jednak pod uwagę dynamikę rozwoju epidemii my nadal bardzo dużo nie wiemy. Sporo wiemy, jednak nadal jest cały obszar pewnej niewiedzy, niepewności. To powoduje, że żyjemy w permamentnym stresie. W związku z czym nasza higiena związana zarówno ze zdrowiem psychicznym, jak i radzeniem sobie ze stresem, również kwestia budowania pewnej kondycji stają się tutaj kluczowe. Niestety nie zawsze są one przestrzegane i nie zawsze wystarczające. To powoduje, że stres narasta, którego szybką konsekwencją jest – o czym wspomnieliśmy na początku – zespół wypalenia zawodowego. W moim przekonaniu doświadczamy wielkiej potrzeby mówienia o tym często przy jednoczesnym świadczeniu różnych usług, aktywności, które pomagają personelowi medycznemu zachować określony poziom gotowości.

Tak jak w każdej sytuacji, jeżeli dojdzie do nadmiernego zmęczenia, nadmiernej eksploatacji, nie będziemy w stanie pacjentowi dać nic więcej, bo my staniemy się pacjentami potrzebującymi pomocy.

Użyłaś sformułowania: ochrona zdrowia, służba zdrowa. Dzisiaj taka dyskusja często rozgranicza te dwa pojęcia. Nie jesteśmy służbą zdrowia, jesteśmy pracownikami ochrony zdrowia. Powiem jednak państwu z pełną odpowiedzialnością, że to co widziałem w niektórych szpitalach, aptekach można określić służbą zdrowia. Ci ludzie stanęli naprawdę do walki, mam wielki szacunek dla tego dzieła. Na pewno w tym przypadku te osoby potrzebują wsparcia.

Tak, też pamiętam ten moment zmiany w nomenklaturze, że przechodzimy ze służby w ochronę. Jeżeli zdarza mi się używać tego pojęcia, to zwykle jest tego takie tło, że widzę ten misyjny aspekt pracy. Dla mnie słowo służba w tym kontekście, jest w takim trzewnym emocjonalnym rozumieniu, czyli w imię najszlachetniejszych wartości w życiu.

Zajmuję się dydaktyką różnych zawodów medycznych niemal 18 lat na różnych poziomach, akademickim czy w innych formach kształcenia. Powiem, że bardzo rzadko widzę studentów czy słuchaczy, którzy wybierają dane kierunki związane z ochroną zdrowia nie mając do tego pewnych predyspozycji etycznych. Pojawia się tutaj potrzeba, potrzeba pomagania. Kim jest pacjent w założeniu? Jest osobą, która potrzebuje pomocy. Czy ta pomoc dotyczy operacji chirurgicznej, farmakoterapii, porady psychologicznej, a w przypadku pacjentów, którzy preferują medycynę naturalną, przedstawienia planu dietetycznego czy surowców leczniczych to nie ma większego znaczenia. Cały czas mamy do czynienia z kimś, kto potrzebuje pomocy. W moim głębokim przekonaniu zdecydowana część pracowników ochrony zdrowia, to ludzie, którzy są kierowani misją, wewnętrzną potrzebą pomocy drugiemu człowiekowi.

Uczestniczka

To jest bardzo istotna uwaga. Został poruszony ważny temat podczas tego spotkania. Myślę podobnie, osoby pomagające innym potrzebują pomocy, są obciążone na wszelkich płaszczyznach.

Warto podkreślać podstawowe aktywności służące naszemu zdrowiu: ruch, dieta… Tylko w sytuacji, kiedy praca wzywa, kiedy mamy wiele obowiązków, jak to pomieścić, znaleźć na to czas? Na pracowników medycznych trzeba zwrócić większą uwagę.

Dziękuję Pani…

Cieszę się, że pani o tym wspomniała. My często wiemy, że na przykład powinnyśmy się regularnie ruszać, uprawiać jakąś aktywność. Wszelkie porady, zalecenia, jakie stawiamy pacjentowi, powinny być po pierwsze łatwe, po drugie akceptowalne przez niego. Jest taki termin, który w prehabilitacji świetnie się sprawdza, czyli macdonaldyzacja. Jeżeli zalecimy pacjentowi dietę bardzo restrykcyjną, która stanie się dla niego przykra, nie będzie jej stosował. Może będzie się starał dzień czy dwa. Jeżeli zalecimy pacjentowi, który nie cierpi biegać, żeby biegał codziennie rano, nie będzie tego robił.

Prehabilitacja stawia pacjenta nie jako przedmiot procedury, lecz jako podmiot, który decyduje o tym. Stąd bardzo ważny staje się ten filar psychologiczny.

Pacjent ma przykładowo stosować regularny wysiłek fizyczny umiarkowany. Tylko co to znaczy umiarkowany? Prehabilitacja określa rodzaj wysiłku, czyli spacer oraz czas jego trwania. W przypadku zaleceń dietetycznych, opiera się ona na konkretnych wskaźnikach towarzystw żywienia klinicznego (Espen, Aspen, Polspen), określających jaka ilość białka na kilogram masy ciała jest potrzebna pacjentowi. W przypadku opieki farmaceutycznej mamy do czynienia z bardzo konkretnym przeglądem lekowym. Sprawdzamy co dany pacjent zażywa. Suplementacja zarówno osób zdrowych, jak i chorych czekających na zabiegi, również powinna być kontrolowana, powinien być w nią wgląd. Dzisiaj ciekawym rozwiązaniem są dostępne w formie on-line oprogramowania do badania tych interakcji. Każdy pacjent może wrzucić sobie w wyszukiwarkę nazwę leków, które zażywa i zapoznać się z najważniejszymi towarzyszącymi interakcjami. To jest oczywiście wierzchołek góry lodowej. W przypadku pacjentów hospitalizowanych jest to zdecydowanie trudniejszy proces. To pokazuje pewne kierunki. Te wszystkie działania powinny być zrozumiałe dla pacjenta, który musi wiedzieć w jakim celu robi pewne rzeczy. Najlepiej, jeżeli cele będą uchwytne. Zalecenia te muszą być zgodne z preferencjami pacjenta, niezależnie czy dotyczą one diety, ruchu, czegokolwiek innego, powinny być proste i zrozumiałe. Opracowania dotyczące prehabilitacji, które funkcjonują na przykład w Wielkiej Brytanii, a ostatnio takie opracowanie zostało stworzone w Polsce, w głównej mierze bazują na piktogramach, nie na opisach czy elaboratach. To są informacje dla fachowców. Informacje tam zawarte mają formę pisma obrazkowego, żeby niezależnie od zdolności percepcyjnych czy intelektualnych czasami zaburzonych chorobą, pacjent nie miał kłopotów z interpretacją tych zapisów. Muszą być bardzo łatwe i zrozumiałe. Okazuje się wówczas, że pacjent zdecydowanie chętniej podporządkowuje się tym zaleceniom. Zależy nam właśnie na tym, aby ta współpraca, wzajemna interakcja była owocna.

Uczestniczka

Dodam, że to bywa troszeczkę wykorzystywane. Oglądałam na dniach live z jedną z polskich celebrytek, która działa w naturopatycznym obszarze nie bezpodstawnie. Współpracuje z jedną z firm produkujących suplementy. Powiedziała, że zbliża się jesień wiec należy bardziej niż wcześniej zadbać o naszą odporność z wiadomych względów. Wspomniała, że wyszedł właśnie super suplement na odporność. Już widzę, jak po takim live osoby wchodzą na jej profil i zamawiają suplement na odporność. Osoby, z którymi ja współpracuję ostrzegam przed taką suplementacją na odporność.

Nie chodzi tylko o to, że nie wnika się w to, co się tam znajduje, ale absolutnie nie wnika się czy mój organizm tego potrzebuje i czy moja oporność potrzebuje wsparcia. A jeżeli potrzebuje wsparcia, to jakiego i dlaczego? I dalej, co jest podłożem tego, że ta odporność nie jest na takim poziomie, na jakim powinna być.

Czyli wsłuchanie się w siebie i znajomość swojego ciała.

Cieszę się, że Pani o tym powiedziała, bo to jest jeden z przekazów chyba wszystkich farmaceutów.

Dzisiejszy rynek reklamy nie sprzedaje tylko produktów, leków czy suplementów, sprzedaje pewną obietnicę.

Niestety, w przypadku wielu suplementów rynek nie jest na tyle uporządkowany, by móc weryfikować, na ile dana pozycja składników faktycznie ma jakikolwiek wpływ na ten obszar, który jest reklamowany. Taka jest nasza społeczna mentalność. Podążamy w swoich zakupach za pewną obietnicą kierując się emocjami. W praktyce aptecznej często jest tak, że suplementy, które są kupowane nie są później stosowane. Wystarczy sama psychologiczna chęć wydania pieniędzy po to, żeby zadbać o swoje zdrowie. Jeżeli taki suplement będzie kosztował 10 zł., to jego zakup nie będzie oceniany jako coś wartościowego. Jeżeli pacjent wyda na te suplementy 100 – 300 zł., wówczas zdecydowanie tak. Wielokrotnie widziałem to u swoich pacjentów, którzy skuszeni reklamą, poszukiwali konkretnych specyfików, gdzie ich skład był tak naprawdę mniej ważny. Ważniejsza była intencja wydania sporej kwoty. Oczywiście, środki te można byłoby zdecydowanie lepiej spożytkować dla zdrowia. Jest to niezwykle ważne pod względem odporności.

Również to doceniam. Dziękuję Piotrze, że jako farmaceuta wyraźnie głośno o tym mówisz, bo dotykamy obszaru bardzo wrażliwego, poruszamy się w etyce. W każdym zawodzie spotykamy się z czymś, co nie powinno mieć miejsca i to niezależnie od tego z jakim specjalistą rozmawiamy. Jest taki obszar ostrożności, uważności, świadomości. Dziękuję za te głosy. Chciałam zatrzymać się przy tym, o czym mówiliśmy wcześniej. My, jako kadra medyczna, pracujemy nie tylko korzystając z wiedzy czy instrumentarium, ale też naszym wewnętrznym wyposażeniem, emocjonalnością, świadomością zaangażowaniem. Jesteśmy taką grupą specjalistów, którym trudniej prosić o pomoc. Przychodzi mi taka sentencja, którą nieznacznie przekształcę: Traktuj siebie samego, jak pacjenta swojego. Zwykle, gdy prowadzę szkolenia przeprowadzam takie „badania terenowe” pytając zgromadzonych na sali uczestników z kadry medycznej: Kto z państwa wykonuje swój zawód profesjonalnie? Las rąk. Pytam dalej: Kto z państwa dokłada wszelkich starań, aby jak najlepiej zadbać o swojego pacjenta? Las rąk. Jaki rodzaj wsparcia proponujecie swoim pacjentom? Pytam dalej. Pojawiają się bardzo różne propozycje, przykłady. W końcu zadaję pytanie odwracające perspektywę: Co robisz dla siebie? Jak ty dbasz o siebie i swoje zdrowie? Jak bardzo traktujesz siebie profesjonalnie, dojrzale, z należytą wiedzą medyczną, psychologiczną? Tutaj już tego lasu rąk nie ma.

Nie ma, jak najbardziej. Widzę jednak światełko w tunelu. Poszczególne Izby Pielęgniarskie organizują i realizują szkolenia radzenia sobie ze stresem pocovidowym. W tych szkoleniach uczestniczy spora ilość pielęgniarek. Ostatnio uczestniczyłem w trzech takich szkoleniach, nie jako wykładowca, bo nie jest to moja dziedzina. Faktem jest, że środowisko pielęgniarskie dostrzega taką potrzebę. Parę miesięcy temu organizowaliśmy takie spotkanie dla naszych farmaceutów. Wydaje mi się, że jest to zainteresowanie korzystania z pomocy. Ona musi być dostępna w sposób łatwy, w czasie, który jest adekwatny do danych potrzeb.

Optymalnie byłoby, gdyby w szpitalach powstawały takie komórki, gdyby ta forma pomocy była bardziej wyeksponowana, być może w postaci szkoleń zbiorowych bądź w wydzielonych godzinach konsultacji psychologicznych.

Aby personel bezpośrednio lub drogą elektroniczną mógł skontaktować się z psychologiem i przegadać ten problem, podzielić się nim z kimś innym.

Mam podobne doświadczenia. Najczęstszą grupą odbiorców moich szkoleń są pielęgniarki. Często bywa tak, zwłaszcza teraz, gdy poruszamy się w temacie stresu i sytuacji pocovidowych, że odczuwamy niechęć, opór podczas warsztatów. W trakcie szkoleń jednak, z godziny na godziny atmosfera topnieje. Pojawia się większe otwarcie na wzięcie tej wiedzy i umiejętności, żeby w przyszłości móc sobie lepiej radzić. Mówimy tutaj o bardzo elementarnych sprawach. Chciałabym zapytać Ciebie, jak Ty dbasz o siebie? Co możesz nam zdradzić z takiego swojego poziomu konkretnego. Co możesz ujawnić, żeby coś z Twojego doświadczenia mogło być inspiracją dla innych, co jest Twoją wartością?

Ja może powiem o tym, co powinienem robić, a czego nie robię. Tak będzie łatwiej. Bardzo łatwo się komuś doradza, jednak w praktyce różnie z tym bywa, o czym najlepiej wiemy my pracownicy zdrowia. Zdaję sobie sprawę, że nie tylko ja, ale wielu z nas, w związku ze zmianą stylu pracy m.in. na webinarowy, w związku z emocjami, które pojawiają się w pracy w ochronie zdrowia szuka balansu pomiędzy pracą zawodową, wypoczynkiem a robieniem rzeczy fajnych, dzięki którym się relaksujemy. Jest to niezmiernie ważne. W związku z czym, odkładanie pewnych aktywności, podróży, albo rozpoczęcie aktywności sportowych, towarzyskich, wszystko jedno co, jeśli jest dla nas ważne, nie powinno być odkładane lecz realizowane.

Okoliczności wskazują na to, że jeżeli będziemy odkładać pewne zamierzenia, być może nigdy nie będzie czasu na ich realizację. Jeśli ktoś myśli o tym, by rozpocząć kurs tańca, powinien to zrobić teraz, jeżeli ktoś chciałby za jakiś czas przebiec maraton, powinien zacząć trenować już teraz. Jeśli ktoś chciałby rzucić palenie, zdecydowanie powinien zrobić to dzisiaj.

To są oczywiście praktyczne propozycje. Nie chciałbym niczego narzucać… To jest moje spojrzenie na ten temat. Ponieważ mam w pracy dużo do czynienia z leczeniem żywieniowym, uważam, że są pewne elementarne podstawy diety, które budują, dają nam te najbardziej przyziemne, najbardziej organiczne podstawy funkcjonowania w trudnych warunkach. Jest to pełnowartościowe białko oraz stała podaż witamin i mikroelementów.

Trzeba zwracać uwagę na jakość posiłków, tego co spożywamy, by wyeliminować trwale pewne przyzwyczajenia żywieniowe, które działają destrukcyjnie. Mam na myśli wysoko przetworzoną żywność, przechowywaną dłuższy czas, w której pojawia się cała masa wolnych rodników, które z kolei dają zarówno skutki negatywne bliższe i dalsze. Warto przyjrzeć się diecie, przewartościować, zobaczyć jakie korzyści daje na wprowadzenie pewnych elementów.

Takim przykładem elementu diety niezbędnym, korzystnym, który trudno wprowadzić są wysoko nasycone kwasy omega 3. Znamy akcję społeczną i wszyscy wiemy, że ryba wpływa na wszystko i tak dalej. Polska ma dostęp do morza, w każdym mieście są sklepy rybne, a jednak tych ryb spożywamy bardzo niewiele, mimo, że są one niezbędne do funkcjonowania układu odpornościowego, procesów regeneracji, gojenia, procesów intelektualnych. To jest paliwo dla Ośrodkowego Układu Nerwowego a jednak stale spożycie ryb, które zawierają kwasy omega 3 jest niskie. W związku z tym, należy rozważyć wprowadzenie tego rodzaju suplementacji. Chcę też podjąć temat aktywności fizycznej. Przypominam, że od 2016 roku jest ona podstawą piramidy żywieniowej, czyli nie składniki żywieniowe, tylko ruch jest najbardziej podstawowy. W farmacji jest takie bardzo trywialne, ale prawdziwe określenie: ruch zastępuje wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi ruchu. Aktywność fizyczna jest kluczowa nawet wtedy, kiedy nam się nie chce, nawet gdy jesteśmy zmęczeni. Pozwala na funkcjonowanie na różnych poziomach, daje regenerację stresu, wspomaga pompę jaką jest serce, układ sercowo-naczyniowy. O tych korzyściach można wiele mówić. Jest kwestia pewnej refleksji: to, że nie jeździmy na rowerze, wybieramy windę zamiast schodów ma znaczenie… To kwestia przyjrzenia się także farmakoterapii, ponieważ u wielu osób, zwłaszcza z wiekiem, wzrasta ilość różnych suplementów i leków, które są przyjmowane. Nie zachęcam Państwa do samodzielnej oceny prowadzonej farmakoterapii, ponieważ wymaga to głębokiej wiedzy i rozeznania. Jednak dziś w wielu aptekach można poprosić o sporządzenie takiego najprostszego przeglądu lekowego. Uchylę rąbka tajemnicy, że w związku z wprowadzeniem Ustawy o zawodzie farmaceuty prawdopodobnie już niedługo ruszą usługi, które farmaceuci będą mogli świadczyć na rzecz społeczeństw troszeczkę szerzej. Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, porozmawiać z farmaceutą w aptece ogólnodostępnej na temat oceny różnych zależności pomiędzy preparatami, które się stosuje. Można też wspólnie z farmaceutą przygotować stosowny raport dla lekarza, który prowadzi leczenie, ponieważ pamiętajmy, że to on podejmuje ostateczne decyzje. Mamy tutaj do czynienia z całym wachlarzem różnych działań, które możemy i powinniśmy zrobić tu i teraz.

Ważne słowa, które pojawiły się w między czasie, a dotyczące konsultacji z farmaceutą, lekarzem, specjalistą, tego co spożywamy. Czasem z powodów nawykowych, tempa pracy – chociaż to nas w żaden sposób nie usprawiedliwia – traktujemy siebie jak kosz na śmieci, żeby tylko posunąć się krok do przodu, kilka metrów. Działamy na opak. Wyłączamy te długie światła, które nam oświetlają przyszłość, a za chwilę będzie nagłe hamowanie i kolizja.

Niestety, konsekwencje będą się pojawiać… Rzadko oglądam telewizję, jednak zauważyłem, że jest w niej sporo programów kulinarnych. Cieszy mnie to.

Rozmawiając z pacjentami widzę coraz częściej, że ta świadomość konieczności stosowania diety, a jednocześnie doboru różnych składników prozdrowotnych jest coraz większa.

Dzisiaj byłem w sklepie ze zdrową żywnością chcąc kupić zdrowe produkty. Szczerze mówiąc byłem pod olbrzymim wrażeniem asortymentu, który się tam znajduje. To nie są tylko surowce pojedyncze, mieszanki ziołowe, czy preparaty z nich otrzymywane. To jest również żywność funkcjonalna, cała masa różnych bardzo cennych elementów z pogranicza diety i ziołolecznictwa, które z powodzeniem można włączyć. Z jednej strony jest to kluczowe w procesie dbania o zdrowie, z drugiej strony – dbając o wachlarz różnych doświadczeń kulinarnych – jesteśmy w tej komfortowej sytuacji, że możemy zaopatrzyć się w takie składniki, które sobie wymarzymy. Ogranicza nas tylko wyobraźnia oraz zasobność portfela.

Chociaż ta zasobność portfela… Może to jest kwestia priorytetów? Jak zaczniemy myśleć inaczej o jedzeniu, o sobie, może się okazać, że potrzebujemy mniej rzeczy, które zdobią nasze mieszkania albo mniej ubrań, które się nam nie mieszczą w szafie, bo czasy konsumpcjonizmu spowodowały spore nagromadzenia. Może wtedy zaczniemy inwestować w swoje własne wnętrza, a tym samym w zdrowie(?) Jako psycholog i psychoterapeuta jestem przekonana, że jest to jedna z najlepszych inwestycji, jaką możemy w życiu powziąć.

W pełni zgadzam się z tym co mówisz i zawsze obiecuję sobie, że zapamiętam tą sentencje, bo słyszę ją kolejny raz.

Ode mnie?

Tak. Jak najbardziej zgadzam się. To jest inwestycja.

Piotrze, czasem i ja korzystam z Twoich rad. Jakiś czas temu zadzwoniłam do Ciebie i zapytałam o radę w sprawie zakupów suplementów. Nie potraktowałam siebie jak kosz na śmieci, tylko skonsultowałam się z farmaceutą, który wie coś, czego nie wiem ja. Ja wiem coś, czego nie wiesz ty. Mamy więc efekt synergii.

To jest klasyczny przykład jak się budują zespoły terapeutyczne, czyli ilustracja tego, jak specjaliści z różnych dziedzin komunikują się ze sobą. Beneficjentem tego wszystkiego jest pacjent, który tak naprawdę może uzyskać komplementarną poradę komplementarną, która faktycznie zmieni coś w jego życiu na dobre.

Uczestniczka

Dieta to podstawa absolutna, ale nie jedyna.

Jeżeli będziemy zaśmiecać nasz organizm, to będzie nam ciężko wzmocnić swoją odporność i lepiej funkcjonować, zachować zdrowie na dłużej. Nie chodzi o to, abyśmy dłużej żyli, tylko dłużej żyli w lepszym zdrowiu.

Zachęcam więc do podstawowej rzeczy, jaką jest czytanie etykiet, również w tych sklepach ze zdrową żywnością. Jak zaczniemy je czytać, okaże się, że wiele produktów nie należy do zdrowej żywności. Jeżeli nawet będziemy się dobrze odżywiać, a poziom kortyzolu będzie ciągle wysoki, nie zapewnimy sobie snu, będziemy się cały czas karmić światłem niebieskim, nie będziemy się ruszać, to nawet dobra dieta i sama wiedza nie wystarczą. Holistyczne, synergiczne działanie w połączeniu z małymi krokami ma sens. Osoby, które nie ćwiczą na co dzień proszę, by ćwiczyły 5 minut dziennie. Wiem później, że ta osoba zaczyna ćwiczyć codziennie pół godziny, bo jak zacznie, to sobie sama później przedłuża. A jak zalecam z góry pól godziny, to trzeba znaleźć na to czas, co nie przychodzi pacjentowi łatwo. To wszystko jest na zasadzie zdrowego, praktycznego podejścia i wiedzy. Lubię dzielić się wiedzą. Nie mamy dostępu absolutnie do wszystkiego, jesteśmy zabiegani, zapracowani.  Sprawdza się holistyczne podejście, bo jedna rzecz nas nie uratuje.

Dziękuję bardzo za ten głos.

Bardzo dziękuję, miło mi to słyszeć. Wdraża pani działania na różnych poziomach. Chcę na koniec powiedzieć coś optymistycznego. O prehabiliatacji mówimy już dwa lata. Wkrótce ujrzy ona światło dzienne w formie bardzo szerokiej… W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie, we współpracy z Uniwersytetem Jana Długosza w Częstochowie prawdopodobnie ruszy projekt, który da możliwość wdrożenia prehabilitacji na poziomie klinicznym. Będzie to szereg różnych działań skierowanych do pacjentów onkologicznych czekających na masywne zabiegi operacyjne. W założeniu, pacjent po postawieniu diagnozy będzie kierowany do poradni, gdzie bardzo intensywnie przez kilka tygodni będzie przygotowywany do zabiegu, aby na bloku operacyjnym mógł pojawić się możliwie w jak najlepszej kondycji. Po raz pierwszy pojawi się taka szansa, że będą to działania w Polsce, bo na świecie funkcjonują już działania skoordynowane. Bardzo entuzjastycznie do tego podchodzę. Uważam, że jest to świetna wiadomość dla pacjentów onkologicznych. Dążymy do tego, by takie postępowanie stało się standardem.

Dziękuję za tę informację. Dziękuję Piotrze za spotkanie, Państwu za udział.

Bardzo dziękuję za zaproszenie i ciekawą rozmowę. Spotkanie było dla mnie bardzo inspirujące.


♦ POSŁUCHAJ PODCASTU

♦ OBEJRZYJ ROZMOWĘ

PRZEJDŹ NA GŁÓWNĄ STRONĘ PROJEKTU


Zadanie „Sfinansowano z budżetu Samorządu Województwa Śląskiego w ramach realizacji Śląskiego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego na lata 2019-2022”.